Kupować czy nie kupować? Oto jest pytanie. Ja jako czytelnik lubię mieć książki na półce. Lubię je układać, patrzeć, wąchać...
Ale nie wszyscy lubią to samo. Postaram się omówić wady i zalety kupowania i wypożyczania książek.
Na początek to, co tygryski (ja) lubią najbardziej, czyli kupowanie. Kupowanie, kupowanie, kupowanie!!! Czy tylko mnie podnieca samo chodzenie po księgarni? Z kupowaniem jest o tyle dobrze, że jeśli kupię jakąś książkę, to ona jest tylko i wyłącznie MOJA!!! Nie chcę, to nie muszę się nią z nikim dzielić. Oczywiście to, że mamy książki na własność może być atutem dla naszych znajomych. Bardzo dużo rzeczy można się dowiedzieć o człowieku patrząc na jego biblioteczkę!
Problem pojawia się wtedy, kiedy jakaś książka nie przypadnie do gustu. No mam to ustrojstwo i co teraz!? Oczywiście można sprzedać, ale nie mamy gwarancji, że ktoś będzie chciał ją odkupić (na szczęście ludzie mają na tyle zróżnicowane gusty czytelnicze, że takie sytuacje zazwyczaj nie mają miejsca ;) ). Pół biedy, kiedy książka ma jakąś ładną okładkę. Co się nie ma w treści, to się dowygląda!
Oczywiście kupowanie książek kosztuje. I to niestety coraz więcej! Jak to powiedział Andrzej Sapkowski, "Książka nie powinna kosztować więcej od flaszki wódki. Człowiek musi mieć przecież jakiś wybór! ". Jak tak oszacowałam, ile mogą kosztować moje zbiory, to zaczęłam się zastanawiać, czy by tego nie ubezpieczyć czasami :).
Wszystko to, czego brakuje kupowaniu ma wypożyczanie i na odwrót.
Główny problem z wypożyczonymi książkami jest taki, że... trzeba je oddać :(. Niestety. Taka smutna rzeczywistość.
Ale! Wypożycznie książek jest darmowe! Jej!!! Radość! W dodatku, jeśli jakaś książka nie przypasuje, to możemy ją z satysfakcją oddać i już nigdy więcej na nią nie patrzeć! Biblioteki są pomocne, kiedy skończy się dodruk jakiejś powieści, a e-booków nie ma... W dodatku nikt jakimś dziwnym trafem nie chce odsprzedać (jakby ktoś miał Akademię Wampirów na zbyciu, to wiecie, gdzie mnie szukać :* ).
Podsumowując rozkminę życia, nie ma idealnego roziwązania. Musicie sami osądzić, co jest dla Was lepsze. Ja nawet, jeśli wypożyczam książkę, a ona mi się spodoba, to staram się zdobyć swój egzemplarz. :) Mój portfel zdecydoanie protestuje, ale jakoś nie jest wystarczająco przekonujący, przynajmniej na razie. :) Zresztą nie ma to większego znaczenia. Ważne jest to, że się czyta!:)
A Wy co wolicie? Dajcie znać w komentarzach! Zachęcam również do obserwowania bloga i mjego instagrama. Jak nam wybije jakaś ładna sumka to walniemy sobie konkurs :).
Miłego dnia! Ola :)