Coś w życiu musi mieć znaczenie. Inaczej nic nie jest ważne. // Outliersi

Coś w życiu musi mieć znaczenie. Inaczej nic nie jest ważne. // Outliersi
W poszukiwaniu cytatu, który widzicie w tytule tego posta odwiedziłam Lubimy Czytać i ze zdziwieniem stwierdziłam, że ta pozycja ma dość słabe oceny. Mi się za to podobała. Nie było to jakieś odkrycie, ale miło spędziłam z nią kilka wieczorów.


Autor: Kimberly McCreight
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data premiery: 11.1.2017r.

Wylie, błagam, pomóż mi!  Takiego właśnie SMS'a dostaje Wylie od swojej przyjaciółki pewnego wieczoru. Cassie i Wylie nie rozmaiwały ze sobą od ich ostatniej kłótni. Mimo to, Wylie postanawia wyruszyć na ratunek. Sprawa jednak jest trochę skomplikowana, bo główna bohaterka cierpi na chorobę psychiczną i od czasu, kiedy jej mama zginęła w wypadu samochcodowym, nie wychodzi z domu. Cierpi na stany lękowe i nie umie sobie z tym poradzić. W dodatku do jej domu przychodzi Jasper, czyli chłopak Cassie, którego Wylie uważa za totalnego dupka. No i nie za bardzo wiedzą, gdzie zagionej dziewczyny szukać.

Outliersi to thriller młodzieżowy i rzeczywiście kilka razy przeszedł mnie dreszczyk. Książka jest pełna tajemnic, a przez to, że akcja głównie dzieje się nocą, dodatkowo działa na wyobraźnię. Autorka manipuluje nami i bohaterami do tego stopnia, że w pewnym momencie nie wiemy, co jest prawdziwe, a co nie. Nie do końca wiadomo, kto jest tym złym i wprowadza to niepokój, prznajmniej u mnie tak było.

Ludzie zarzucają tej książce, że ma niezwykle irytujących bohaterów. Mnie jakoś się to nie rzuciło w oczy. Spotkałam już znacznie bardzie irytujące osobniki.

Wątek miłosny jest bardzo delikatny. Szczerze mówiąc, ja go nie zauważyłam, ale mówią, że jest.

Akcja wciąga. Pędzi jak Mustang z Dzikiej Doliny! W wielu momentach chiałam czytać dalej i jednocześnie nie chciałam, bo napięcie było tak duże, że nie wiedziała, czy w następnym rozdziale nie dostanę zawału. Serio. Czasami było naprawdę strasznie, ale ja to ogólnie strachliwa jestem, więc nie opierajcie się na mnie w tej akurat kwestii.

Ogólnie rzecz biorąc przyjemnie się to czyta. Narracja jest pierwszoosobowa, co dodatkowo upłynnia czytanie. Książka została przepełniona zwrotami akcji, które skutecznie mieszają nam w głowie. Wiadomości od Cassie też nie uspokajają. Autorka trzyma napięcie dosłownie do ostatniej strony, a zakończenie... To ZAKOŃCZENIE! Jak można zostawić czytelnika w takim momencie? Nieludzkie!

Czytaliście? Podzielcie się w komentarzach opiniami. Jeśli macie jeszcze jakieś uwagi odnośnie bloga, to śmiało piszcie! Konstruktywna krytyka zawsze mile widziana!

Zapraszam oczywiście na instagrama. Jeśli podoba Wam się blog, to zapraszam do obserwowania też tutaj.

Miłego dnia! Ola :)

Bo kiedy kogoś kochasz, to musisz pomóc mu być najlepszą wersją siebie, jaką może być. // November 9

Bo kiedy kogoś kochasz, to musisz pomóc mu być najlepszą wersją siebie, jaką może być. // November 9
To już trzecia pozycja pani Colleen na tym blogu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale mam jakoś fazę ostatnio. Przyszła kolej na kolejny hit tej pani i oto jest!



Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 9.11.2016r.

9. listopada to szczególny dzień dla Fallon i Bena (a ja Wam nie powiem dlaczego...Buahahahaha!) Pewnego dnia spotykają się przypadkiem i zaczynają tworzyć nową historię, a nawet dwie (jedna to ich życie, a drugą pisze Ben!!! AAAAAA! Facet pisarz! I jeszcze taki uroczy w dodatku!). Ich więzi nie jest w stanie przerwać ani odległość, ani czas. Każdego 9 listopada spotykają się, aby po prostu być.

Książka jest świetna. Naprawdę mi się podobała. Cały czas się coś dzieje. Nie zawsze jset słodko i cudownie, ale samo życie! 

Bohaterowie są cudowni. Benton!!! (wcale się nie zakochałam...gdzie tam! ja??? w którym miejscu?) No ale proszę Was!!! Facet pisarz! W dodatku słodziak! I ze świetnym poczuciem humoru! I recytuje wiersze z pamięci!!!! Co ja robię z tymi wykrzyknikami???!!!!!!!

Wracając do tematu. Bohaterowie są świetni. Zarówno Fallon, jak i Ben mają blizny. I nie chodzi mi tylko o blizny w sense fizycznym. Ale więcej szczegółów musicie pozyskać sami.

Cały koncept spotykania się tylko jeden dzień w roku  (bez kontaktu przez resztę czasu) wydaje się dość dziwaczny, ale okazał się bardzo uroczy. Niby zwykła data dla miliardów ludzi. Kolejny dzień w kalendarzu. Za chwilę przeminie i tyle. Ale nie dla tej dwójki. Można by powiedzieć, że oni żyją tylko tymi dniami. Zresztą tylko te dni możemy podglądać, bo tylko te są opisywane w tej powieści.

Fallon i Ben chyba jeżdżą po polskich drogach, bo ich droga do szczęścia ma tyle dziur, że niejednokrotnie myślałam, że tym razem to już na stówę im odpadnie to koło. I faktycznie wielokrotnie było baaaaaardzo blisko.

Podsumowując, książka jest bardzo przyjemna. Szybko się czyta. I humor. Cudny jest! Nie będę się powtarzać, ale BENTON! Serdecznie polecam wszystkim. Warto! Może nie jest jakaś okrywcza, ale zdecydoanie dobra.

Miłego dnia! Ola:)

Ps. Zapraszam do obserwowania bloga i instagrama! Będzie mi bardzo miło! :)

Na tym właśnie polega przyjaźń, prawda? Nie wiesz, czego potrzebuje twój przyjaciel, wiesz tylko, że potrzebuje. // Harry Potter i Przeklęte Dziecko

Na tym właśnie polega przyjaźń, prawda? Nie wiesz, czego potrzebuje twój przyjaciel, wiesz tylko, że potrzebuje. // Harry Potter i Przeklęte Dziecko
Szczerze powiem, że miałam pewne opory przed sięgnęciem po tę pozycję. Kocham świat wykreowany przez J.K. Rowling i tak średnio mi się widziało zrobienie książkiw postci scenariusza. Jednak bardz cieszę się, że się przemogłam.


Autor: J.K. Rowling, John Tiffany, Jack Thorne
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data premiery: 22.10.2016r

Wszystko dzieje się po wydarzeniach z siódmej książki pani Rowling. Całe nasze towarzystwo jest już dorosłe. Pracują w Ministerstwie Magii. Wychowują dzieci i wiodą normalne życie. Albus Severus Potter próbuje sobie jakoś poradzić z brzemieniem sławy ojca i cała historia hula.

Bardzo przyjemnie było powrócić do świata czarodziejów i poznać nowych bohaterów. SCORPIUS!!! On jest cudowny! Musicie przeczytać tę książkę chociażby z uwagi na tego chłopca! Dla mnie wystarczyły tylko kwestie Scoirpiusa, żeby zakochać się w tej książce. Albus mnie wkurzał, ale potem się trochę ogarnął i jakoś mogłam go przetrawić. Rose odgrywała rolę Malfoya.

Wbrew pozorom scenariusz bardzo dobrze się czyta. Całość przeczytałam jadąc pociągiem do cioci (później nie miałam, co ze sobą zrobić, ale to tylko taki szczególik).

Książka jest ogólnie rzezcz biorąc badzro dobra. Z świetnym humorem. W dodatku, czego się zupełnie nie spodziewałam, pokazała mi bardzo ciekawą rzecz. Otóż wielokrotnie się przyłapywałam na tym, że oceniam bohaterów książki na podtsawie tego, co robili ich rodzice w pozostałych częściach. Nie mogłam się nadziwić, jak Rose może być tak uprzedzona. Dlaczego Albus tak bardzo nie chce być podobny do ojca. I.... Jak to się stało, że Draco spłodził męską wersję Hermoiny (milion razy lepszą!!!!!!!!!!)

To chyba tyle w tej baaaaardzo krótkiej recenzji. Serdecznie polecam. Zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii o tej pozycji. Jeśli ktoś już czytał, to będzie mi miło, jeśli podzieli się swoimi odczuciami w komentarzach.

Miłego dnia! Ola :)

Żadnych żałobników. Żadnych pogrzebów. // Szóstka wron

Żadnych żałobników. Żadnych pogrzebów. // Szóstka wron
Wiele ludzi ma dość negatywne stosunki z panią Bardugo szczególnie po przeczytaniu tryligii Grisza. Ja tej serii nie czytałam, więc przygodę z autorką rozpoczynałam z czystą kartą. I wiecie co? Nie zawiodłam się. Szóstka wron wymiata!



Autor: Leigh Bardugo
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: MAG
Data premiery: 28.9.2016r.

Ale o co tam w ogóle chodzi? Kaz Brekker (mój następny mąż) jest szczególnie uzdlonionym złodziejem i kombinatorem. Pewnego dnia dostaje propozycję dużego zarobku. Baaaaaaaardzo dużego. Jest tylko jeden taki malutki haczyk. Musi włamać się do najbardziej strzeżonej twierdzy na Ziemi. Ale proszę państwa! Co to dla Kaza Brekkera? W najgorszym wypadku tylko zginą...

Kaz zbiera więc ekipę. Ta szóstka stanowi taką mieszankę wybuchową, że kiedy ich wszystkich poznałam, to zaczęłam się zastanawiać, czy oni aby w komplecie dotrą do tego Lodowego Dworu.

Bohaterowie są świetnie wykreowani. Każdy ma jakąś głębie. Nie są tylko płaskimi formami z kartonu, które autorka sztywno przepycha przez kolejne strony powieśći. Każdy z nich ma tajemnice. Tam jest tyle do odkrycia! Spokojnie o każdym z nich mogłaby powstać oddzielna książka. No i Kaz... <3 Taki doktor House, tylko że siedemnastoletni i nie grzebie w ludzkim ciele.

Akcja toczy się w idealnie wystopniwanym tempie. Ani nie wlecze się jakoś masakrycznie, ani nie pędzi na złamanie karku. Cały czas się coś dzieje, ale autorka dba o to, żebyśmy nie dostali zadyszki wprowadzając różnego rodzju retrospekcje.

Narracja prowadzona jest z perpspektywy każdego z sześciu głównych bohaterów. Nie jest jednak tak, że narracja sama w sobie się zmienia... Rozumiecie? Chodzi mi o to, że najpierw skupiamy się na tym, co dzieje się dookoła jednej postaci, a w następnym rozdziale towarzyszymy drugiej, ale narracja nadal jest trzecioosobowa.

Mamy też griszów, czyli ludzi obdarzonych mocami. Sam pomysł bardzo mi się podoba i mam ochotę sięgnąć po trylogię Grisza, ale trochę się boję po tych wszystkich złych opiniach... Się pożyje, się zobaczy. Zaczynając Szóstkę Wron w ogóle nie miałam pojęcia, że takie coś w tej powieści znajdę, więc było to dla mnie miłym zaskoczeniem. Wiecie... Lubię takie klimaty.

Podsumowując, książka jest bardzo przyjemna. Akcja wciąga, ale nie pędzi jak jakaś dzika gazela. Dawka świetnego humoru gwarantowana (Jesper i Kaz). Już nie mogę sie doczekać następnej części!

A Wy czytaliście? Podobało się? Jeśli ktoś czytał trylogię Grisza i Szóstkę Wron, to będę wdzięczna za opinię o jednym i drugim.

Miłego dnia! Ola :)

5 moich ulubionych książkowych kanałów na YouTube

5 moich ulubionych książkowych kanałów na YouTube
Jak większość ludzi na tym świecie od czasu do czasu błądzę w czeluściach czarnej dziury, którą jest YouTube. Nie omieszkam wstąpić na kanały książkowe, których jest na polskim YT coraz więcej. Przedstawię Wam tutaj 5 najbardziej lubianych przeze mnie kanałów (kolejność przypadkowa).

1. Book Reviews by Anita
Królowej polskiego booktuba chyba nie muszę nikomu przedstawiać! Świetne paplanda. Książki ROZPIERNICZAJĄCE SYSTEM. Kot. Okulary. Czerwona szminka. Anita w całej okazałości. Jeśli ktoś nie zna (nie wiem, gdzie Wy żyjecie ludzie...w jaskini?) to koniecznie musi nadrobić.



2. Maja K.
Najcudowniejsza osóbka na YouTubie! Taka miła i urocza. Filmiki zawsze na najwyższym poziomie, śliczne i dopieszczone. No i Vincent! Na uwagę załuguje też Gra o Booktube! Miejmy nadzieję, że niedługo druga edycja!




3. Odczytaj 
Czyli cudowna Klaudia zakochana w Kruczym Cyklu. Filmiki z świetną dawką humoru i po prostu z przyjemnością się je ogląda. Monia <3 powala na łopatki. Co ja Wam będę więcej gadać. Sami się przekonajcie. Blog jest P R Z E C U D O W N Y!!!!



4.Lilacwix
Remi jest oryginalną i odważną osobą. Jej recenzje ZAWSZE są szczere i nigdy nie owija w bawełnę. Po prostu cud, miód, malina.



5. Strefa Czytacza
Moje ostatie odkrycie (tak wiem...szybka jestem. Normalnie struś Pędziwiatr). Ten kanał WYMIATA. Jak to oglądam, to zawsze się uśmiecham (jeśli akurat nie turlam się po podłodze ze śmiechu). Filmiki są cudowne. 100% oroginal.



To są moje typy. A Wy kogo oglądacie? Oczywiście ja śledzę także inne kanałyy,ale ta piątka jest najbliższa mojego serduszka.

Miłego dnia! Ola:)

Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart. // Złodziej pioruna

Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart. // Złodziej pioruna
O Percym Jacksonie słyszał już chyba każdy. A jeśli nie, to mam nadzieję, że niedługo usłyszy, bo naprawdę warto!


Autor: Rick Riordan
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data premiery: 6.5.2009r.

Historia zaczyna się, kiedy piorun Zeusa zostaje skradziony. Tak, tak... TEN piorun i TEGO Zeusa. Książki Riordana są osadzone w tematyce mitologii, w tym wypadku greckiej. Pewnie powiecie ,, Mitologia? Eeeeee... Pewnie nudne" . I właśnie o to chodzi, że wcale nie! Wszystko przedstawione jest w bardzo przystępny sposób i można się dużo dowiedzieć (ale nie należy wierzyć na każde słowo, bo na przykład Perseusz, jako ten autentyczny heros z mitologii nie jest wcale synem tego boga, którego synem jest Percy w książce Riordana, ten z Riordana jest zupełnie innym Perseuszem:).

Piorun zostaje skradziony i podejrzenia padają na naszego głównego bohatera. Musi odnaleźć piorun albo wybuchnie wojna bogów, a to może mieć, delikatnie mówiąć, dość nieporządane skutki dla ludzkości. Iiiiiiiii zaczyna się zabawa.

Książkę bardzo przyjemnie się czyta. Historia wciąga, a postacie są G E N I A L N E. Jakby to Anita z Book Revies by Anita powiadziała, Percy rozpiernicza system! Ale nie tylko on. Narracja prowadzona jest przez głównego bohatera, co sprawia, że tekst jest wzbogacany o róznego rodzju trafione komentarze.

Cała książka wręcz tryska humorem. Zdecydowanie można się uśmiać. Czsami nawet do łez!

Rick Riordan potrafi zaciekawić czytelnika niemal w każdym wieku. Można poznać mitologię i bogów (po trzecim tomie to już prawie moje ziomki :) ).

Złodziej Pioruna to świetna powieść przygodowa z porywającą akcją, nieprzeciętnymi bohaterami i ciekawą dawką wiedzy. Oczywiście nie zapominajmy o cudownym humorze, który jest jednym z głównych plusów książki.

Zdjęcie, które widzicie w tym poście wyjątkowo nie jest mojego autorstwa, ale zostało wykonane przez cudowną Martę, która ma także bloga. Jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ!

Mam nadzieję, że post się podobał. Standardowo, jeśli macie jakieś życzenia, to piszcie!

Miłego dnia! Ola :)





Dlaczego zbieram książki?

Dlaczego zbieram książki?
Przyznaję się bez bicia! Jestem 100% książkoholikiem i nie zamierzam tego leczyć! Uwielbiam wąchać książki, kupować, układać, patrzeć i czytać! Niech Was nie zmyli kolejność! Strasznie krzyczę chyba!!!!!! Ale wracając do tematu. Nałogowo zbieram książki.


I zadacie mi to pytanie "po co?". Ano po to, żeby przyszłe pokolnenia nie zginęły! "Kurde. Naczytałam się tych dystopii i chyba trochę świruję (wydaje Wam się!). Ale tak. Będę ratować świat książkami. :) Jak to absurdaknie brzmi! Ale co tam. Raz się żyje. Kto wie, czy za pięćdziesiąt lat nie spalą wszystkich bibliotek albo inne straszne rzezcy.

A wtedy ja będę miała swoją tajemną bibliotekę, gdzie będę się zaszywać i czytać! :)  Mam nadzieję, że moje dzieci też podzielą moją pasję i będę mogła im tak po cichu podsuwać moje ulubione powieści.

Zresztą wszystko, co tworzymy teraz kiedyś będzie czymś w rodzju... no nie wiem, może jakiś Przpadków Mikołaja Doświadczyńskiego (pierwsza polska powieść i nawet nie taka straszna). Więc możemy stworzyć historię, a szkoda by ją zaprzepaścić.

Zbierane książki są też pewnego rodzaju mapą umysłu. Pokazują nasze przemyślenia. Na co zwracamy uwagę. Jak postrzegamy świat. I nasze gusta się zmieniają. Dorastamy. Zmieniamy styl. Zmieniamy książki.Potem na starośc usiądziesz w fotelu przed regałem i popatrzysz. CO ja wtedy czytałem?  Zastanowisz się, co się zmieniło. Czy to dobrze? A może poszedłeś w zupełnie inna drogę, niż zamierzałeś?

Więc zbieram książki. Dokumentuję swoje dzieje. Zaostawiam je wszystkie ku potomności lub dla reszty ludzkości, gdybyśmy przypadkiem aż tak zbłądzili, czego Wam i sobie nie życzę, bo to byłaby chyba największa porażka w historii ludzkości.

To chyba na tye w tym krótkim poście.Nie będę się rozwodzić.Przekazałam Wam chyba wszystko, co chciałam.

A Wy zbieracie książki? Dajcie znać. Może będziemy ratować śiwat razem ;) !

Miłego dnia! Ola :)

Du ju spik inglisz? Czyli o czytaniu po angielsku.

Du ju spik inglisz? Czyli o czytaniu po angielsku.
Mamy taki stan rzeczy, że w naszym kraju większość uczy się języka angielskiego. Skoro tak jest, to w pewnym momencie każdemu książkoholikowi zaczyna chodzić po głowie dzika myśl. A może by tak przeczytać coś po angieslku? To szalone zwierzę zaczyna przypominać o sobie mocniej wtedy, kiedy jakaś książka, na którą TAK BARDZO czekamy, nie pojawia się w Polsce, albo wydawnoctwo nie zamierza wydać dalszych części jakiejś powieści (zwrot do wydawców: NIE RÓBCIE TAK!!!!).


Dobra. Pierwsza ekscytacja. Będę czytać po angieslku! Łiiiii! Wszyscy będą czekać na polskie wydanie, a ja się wycwanię i przeczytam w oryinale! Szprytna bestia! Ale... Zaraz po tej wstępnej ekscytacji zazwyczaj przychodzi pytanie. Czy ja to wszystko ogarnę? No właśnie.

Za czytanie po angielsku mądrze jest się brać, kiedy zna się nieco gramatyki i ma się dość spory zasób słownictwa. "Nieco" i "dość psory" to jednak pojęcia względne. Jeśli potrafisz się swobodnie wypowiedzieć bez wcześniejszego układania wypowiedzi w głowie i rozumiesz, co do Ciebie mówią, to spokojnie możesz się brać.

Oczywiście nie możesz oczekiwać, że pójdzie Ci tak dobrze, jak po polsku, bo przecież angielski to nie Twój język ojczysty. Nie zrozumiesz WSZYSTKICH słów, bo jest to fizycznie niemozliwe. Mogę się założyć, że nawet po polsku nie znasz wszystkich wyrazów.

Skoro już przy tym jesteśmy, to NIE OBKŁADAJ SIĘ SŁOWNIKAMI! Nie ma to żadnego sensu, a może skutecznie zniechęcić. Nie musisz sprawdzać każdego słowa. Grunt, żebyś zrozumiał sens. Oczywiście, jeśli jakieś słówko pojawia się pięćdziesiąty raz, to możesz sprawdzić, ale myślę, że zdążysz spokojnie rozkminić co to znaczy z kontekstu zdania ;).

OK. Mamy to. Czytamy po angielsku. Trzeba wybrać pierwszą książkę. Tylko jaką? Ja na początek polecam coś prostego. Niekoniecznie fantasy. Najlepiej coś dla dzieci, żeby sie obyć z nowością i przyzwyczaić nasz mózg do innego rodzju wysiłku. Na początku będzie trudno, ale nie poddawaj się! Naprawdę warto!

Ja jako swoją książkę wzięłam Harry'ego Pottera, więc nie brać ze mnie przykładu. Ale zabranie książki, którą się już czytało wcale nie jest takim głupim pomysłem.

Czytanie książek po angielsku daje dużą satysfakcję i pozwala ostukać się z takim codziennym językiem. Slangiem. Skrótami. Po prostu życiowym angielskim (no chyba, że ktoś chce czytać Szekspira:)). O wzbogacaniu słownictwa, które potem bierze się nie wiadomo skąd nie muszę chyba wspominać. Potem będzeicie się zatrzymywać i zastanawiać "ja znam takie słówka?".

Czytanie w obcym języku niesie ze sobą dużo korzyści i przyjemności, więc nie poddawajcie się. WARTO! Oczywiście czasami będzie ciężko, ale "skoro idziesz na szczyt, nie dziw się, że jest pod górkę" :).

Miłego dnia! Ola :)

Instagram

Życie w przecięntości jest stratą czasu. // Maybe Someday

Życie w przecięntości jest stratą czasu. // Maybe Someday
I znowu pani Hoover. Jakoś dobrze mi się pisze o tych książkach. Przyszedł czas na drugie spotkanie, czyli Maybe Someday. Ta książka to zupełnie inna bajka niż Hopeless.


Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 9.11.2016r.

Sydney ma 22 lata, stałą pracę, jest w stałym związku i studiuje. Wszystko się wali w ciągu kliku godzin. Dowiaduje się, że jej chłopak zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką. Sydney daje obojgu soczystego sierpowego, zbiera manatki i postanawia nigdy nie wrócić. Tylko że nie ma dokąd pójść i ląduje na ulicy (w dodatku w deszczu). Przygarnia ją chłopak z sąsiedztwa.

Ridge jest muzykiem. Codziennie wieczorem siada z gitarą na balkonie i gra. Ma jednak pewien problem z tekstami. Zauważa, że Sydney zaczyna śpiewać do jego melodii i posatawia nawiązać z nią kontakt.

Mniej więcej w tym momencie drogi naszych bohaterów zaczynają się splatać. Rodzi się między nimi więź, która pogłębia się w momencie, w którym Sydney zaczyna mieszkać z Ridgem.

Książka jest dość mocno oparta w temacie muzyki. Co mi nie przeszkadzło, a raczej mi się podobało. Na pierwszej stronie mamy kod do zeskanowania, który umożliwia nam słuchanie muzyki tworzonej przez Sydney i Ridge'a. W książce są też teksty (w oryginale, czyli po angielsku, ale dla tych, którzy niezbyt się czują w tym języku z tyłu zostały zamieszczone tłumaczenia).

Powiesć porusza wszystkie emocje (bohaterów i nasze). Raz się śmiałam, drugi raz wściekałam, a jeszcze innym smuciłam. Jeśli chodzi o relacje Sydney i Ridge'a, to mi się podobały. Bohaterowie przez niemal całą historię walczą ze swoimi uczuciami.

Najbardziej podobały mi się momenty pracy nad nowymi kawałkami i interakcje między bohaterami. Ze względu na... pewną przypadłość Ridge'a (kusi mnei, żebu Wam powiedzieć o co chodzi, ale chyba byłby to spojler)  była to dla mnie istna magia. Nie mogłam się nadziwić.W sumie ta przypadłość czyni historię wyjątkową. Sposób w jaki Ridge postrzega świat otwiera oczy. Zwraca się uwagę na różne inne rzeczy.

Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Zarówno ci pierwszoplanowi, jak i drugoplanowi. Każdy z nich jest inny i wyjątkowy na swój sposób

Narracja prowadzona jest zarówno ze strony Sydney, jaki i ze strony Ridge'a, co daje nam pełniejszy obraz sytuacji (przynajmniej w teorii).

To, co lubię w Colleen Hoover, to styl pisania. Taki plastyczny, płynny. Przy opisywaniu emocji nie ominie ani jednego włoska, co sprawia, że jeszcze lepiej można się wczuć w sytuację. Oczywiście sceny łóżkowe nadal pozostawiają wiele do życzenia, ale w takiej częstotliwości, w jakiej się pojawiają są niemal nieszkodliwe.

Książka jest bardzo przyjemna. Czyta się ją z uśmiechem na twarzy (nie zawsze, ale w większości). Po Hopeless okazała się bardzo dobrym przerywnikiem. Powieść nie serwuje nam taniej, przesłodzonej miłości, tylko prawdziwą relację. Bohaterowie muszą zdecydować, czy to jest to, czego chcą. Muszą zrozumieć, co czują. Dużą rolę odgrywa w tej hostorii rozumienie uczuć, które okazują się ważniejsze niż słowa, bo serca słowami nie da się oszukać. :)

Czytaliście może? Podobało się Wam? Co sądzicie?

Miłego dnia! Ola :)

Ps. Od dzisiaj posty będą publikowane regularnie we wtorki i piątki :)

Instagram

Unpopular Opinions BOOK TAG

Unpopular Opinions BOOK TAG
Szczerze mówiąc, to trochę się boję tego tagu... :) Ale w końcu do odważnych świat należy! (proszę nie bijcie!)


1. Popularna książka lub seria, której nie lubisz.
Jeśli chodzzi o książkę, to Love, Rosie. Przeczytałam to okropieństwo. Obejrzałam film. Ani to, ani to mnie nie zachwyciło. Ba! Nawet mi się nie podobało. Po tych wszystkich zachwytach na booktubie spodziewałam się czegoś, co zwali mnie z nóg, a tu nawet nie posmyrało!!! Zirytowała mnie ta historia do potęgi, więc czym prędzej się jej pozbyłam.


Z kolei seria... Uwaga! Poproszę werble........... Igrzyska Śmierci. Wcale nie żartuję. O ile pierszwa część była całkiem OK, to im dalej, tym bardziej mnie to nudziło. Trójkąt miłosny był nie do zniesienia. Gale i Katniss, to chyba jedne z najgorszych postaci. Peeta jakoś się wybronił próbą zabicia panny Everdeen. :)


2. Popularna książka lub seria, której wszyscy nienawidzą, ale ty kochasz.
Moja odpowiedź nie jest do końca zgodna z treścią pytania. Wybrałam serię o Julii. Nie jest tak, że wszyscy jej nienawidzą i ja też jej wcale tak nie kocham. Przyjemnie mi się ją czytało nie ze względu na fabułę, ale na niezwykle poetycki języ autorki i....... Warnera. :* Sprawa z wykreśleniami też była ciekawa. I transformacja Julii! Adam mnie... łagodnie mówiąc irytował.


3. Trójkąt miłosny, w którym główny bohater/bohaterka, według Ciebie, wybrała złą osobę lub para, której nie lubisz.
To pytanie przyspożyło mi pewnych trudności, bo zazwyczaj wszystkie trójkąty kończą się po mojej myśli. Jakoś nie przypominam sobie pary, która by mnie bardzo irytowała (oprócz tych wspomnianych wcześniej oczywiście). Zostawię to pytanie Wam! Miłej zabawy,

4. Popularny gatunek literacki, po który rzadko sięgasz.
Wszystko oprócz fantastyki, nem adult i young adult? Nie czytam kryminałów, chociaż kilka mam. Horrory i thrillery też rzadko, bom strachliwa :). Nigdy nie przeczytałam żadnej książki Kinga...

5. Popularny bądź uwielbiany bohater, którego Ty nie lubisz.
To miejsce przpadnie chyba jednak Katniss. Ona mą królową. Jak można być tak...nijakim. Biedna Katniss musiała przewodzić rewolucją. Straszne rzeczy.


6. Popularny autor, do którego nie jesteś przekonana.
John Green. Przeczytałam Gwiazd Naszych Wina i mi się podobało. Próbowałam z kolejnym "przebojem" (Papierowe Miasta) i do końca nie dotrwałam. Może jeszcze kiedyś się z panem Greenem spotkamy, ale na razie się nie zanosi.


7.  Popularny motyw, którego masz dosyć.
Tutaj mamy dwóch zwycięzców. Moje ukochane trójkąty i badboy z szarą myszką. Koniec. Kropka. Nie ma się co rozwodzić,

8.Popularna seria, której nie chcesz przeczytać.
Znowu złamię zasady, ale jak to napisał Terry Pratchett "Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre". A do tej kategorii mam Szklany Tron. Tak, tak. TEN Szklany Tron. I z tą książką mam pewien problem. Bo ja chcę, a nie mogę. Jakoś nie umiem się wkręcić. Te zamki, turnieje, kopalnie. Mimo że bohaterowie są ciekawi, to jakoś mi nie idzie. Na razie odłożyłam, ale może wrócę, (coraz bardziej mnie kusi).



9. Mówi się, że książka jest zawsze lepsza od filmu, ale który film był lepszy od książki.
To trudne pytanie, bo jeśli jest jakiś film "oparty" na książce, to stanowi zupełnie inną historię zazwyczaj. Składnia tego zdania była piękna. Ale filmem, który podobał mi sie bardziej od książki okazał się chyba Więzień Labiryntu.



To juz wszystkie pytania z tego tagu. Mam nadzieję, że czymś Was zaskoczyłam. Zachęcam wszytskich do zrobienia tego tagu, chociażby w komentarzach, bo pytania są boskie. Jakie macie typy?

Miłego dnia! Ola :)


Ps. Jeśli maci jakieś pytania, to zadawajcie w kometarzach. Nie muszą dotyczyć książek. Jak uzbiera się ich trochę, to odpowiem na nie w poście.

Copyright © 2016 O jak książki , Blogger