Życie w przecięntości jest stratą czasu. // Maybe Someday

I znowu pani Hoover. Jakoś dobrze mi się pisze o tych książkach. Przyszedł czas na drugie spotkanie, czyli Maybe Someday. Ta książka to zupełnie inna bajka niż Hopeless.


Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 9.11.2016r.

Sydney ma 22 lata, stałą pracę, jest w stałym związku i studiuje. Wszystko się wali w ciągu kliku godzin. Dowiaduje się, że jej chłopak zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką. Sydney daje obojgu soczystego sierpowego, zbiera manatki i postanawia nigdy nie wrócić. Tylko że nie ma dokąd pójść i ląduje na ulicy (w dodatku w deszczu). Przygarnia ją chłopak z sąsiedztwa.

Ridge jest muzykiem. Codziennie wieczorem siada z gitarą na balkonie i gra. Ma jednak pewien problem z tekstami. Zauważa, że Sydney zaczyna śpiewać do jego melodii i posatawia nawiązać z nią kontakt.

Mniej więcej w tym momencie drogi naszych bohaterów zaczynają się splatać. Rodzi się między nimi więź, która pogłębia się w momencie, w którym Sydney zaczyna mieszkać z Ridgem.

Książka jest dość mocno oparta w temacie muzyki. Co mi nie przeszkadzło, a raczej mi się podobało. Na pierwszej stronie mamy kod do zeskanowania, który umożliwia nam słuchanie muzyki tworzonej przez Sydney i Ridge'a. W książce są też teksty (w oryginale, czyli po angielsku, ale dla tych, którzy niezbyt się czują w tym języku z tyłu zostały zamieszczone tłumaczenia).

Powiesć porusza wszystkie emocje (bohaterów i nasze). Raz się śmiałam, drugi raz wściekałam, a jeszcze innym smuciłam. Jeśli chodzi o relacje Sydney i Ridge'a, to mi się podobały. Bohaterowie przez niemal całą historię walczą ze swoimi uczuciami.

Najbardziej podobały mi się momenty pracy nad nowymi kawałkami i interakcje między bohaterami. Ze względu na... pewną przypadłość Ridge'a (kusi mnei, żebu Wam powiedzieć o co chodzi, ale chyba byłby to spojler)  była to dla mnie istna magia. Nie mogłam się nadziwić.W sumie ta przypadłość czyni historię wyjątkową. Sposób w jaki Ridge postrzega świat otwiera oczy. Zwraca się uwagę na różne inne rzeczy.

Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Zarówno ci pierwszoplanowi, jak i drugoplanowi. Każdy z nich jest inny i wyjątkowy na swój sposób

Narracja prowadzona jest zarówno ze strony Sydney, jaki i ze strony Ridge'a, co daje nam pełniejszy obraz sytuacji (przynajmniej w teorii).

To, co lubię w Colleen Hoover, to styl pisania. Taki plastyczny, płynny. Przy opisywaniu emocji nie ominie ani jednego włoska, co sprawia, że jeszcze lepiej można się wczuć w sytuację. Oczywiście sceny łóżkowe nadal pozostawiają wiele do życzenia, ale w takiej częstotliwości, w jakiej się pojawiają są niemal nieszkodliwe.

Książka jest bardzo przyjemna. Czyta się ją z uśmiechem na twarzy (nie zawsze, ale w większości). Po Hopeless okazała się bardzo dobrym przerywnikiem. Powieść nie serwuje nam taniej, przesłodzonej miłości, tylko prawdziwą relację. Bohaterowie muszą zdecydować, czy to jest to, czego chcą. Muszą zrozumieć, co czują. Dużą rolę odgrywa w tej hostorii rozumienie uczuć, które okazują się ważniejsze niż słowa, bo serca słowami nie da się oszukać. :)

Czytaliście może? Podobało się Wam? Co sądzicie?

Miłego dnia! Ola :)

Ps. Od dzisiaj posty będą publikowane regularnie we wtorki i piątki :)

Instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 O jak książki , Blogger