Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Moondrive
Data premiery: 18.6.2014r
Siedemnastoletnia Sky żyje wraz ze swoją adopcyjną mamą. Wszystko spoko. Szkoła, przyjaciółka. Wszystko jednak wywraca się do góry nogami, kiedy Sky spotyka Deana Holdera (oklepane, ale przymknijmy na to oko). Chłopak podobnie jak ona cieszy się niezbyt dobrą reputacją (w zupełnie innych aspektach). Młodzi, jak to zwykle bywa, zaczynają sie do siebie zbliżać i takie tam... Jednak ich związek nie jest tak prosty, jakby się mogło wydawać. Na przszkodzie staje przeszłość Sky, o której raczej chciałaby zapomnieć, a u Holdera też nie jest zbyt kolorowo. W sumie to już nie wiem, kto miał bardziej pochrzanione życie. Oceńcie sami.
Książa jest napędzana tajemnicami. Przez niemal całą powieść mamy do czynienia z różnymi retrospekcjami. Dzięki nim powoli możemy odkrywać kolejne części układanki. Wbrew pozorom książka porusza baaaadzo ciężkie tematy. Szczerze mówiąc, nie byłam na to chyba gotowa. Podzieliłabym tę książkę na dwie części. W jednej wszystko jest fajne. Super! Miłość! Radość! Wszyscy są szczęśliwi! Potem następuje takie klik, albo raczej łubudu! i wszytsko się wali! Serio! Dosłownie wszytsko. Elementy układanki tworzą obrazek. Obrazek, którego nigdy nie powinniśmy zobaczyć. Moment rzucenia nam wszystkiego w twarz z takim perfidnym "Radźcie sobie!" jest tak wyraźny, że z pewnością go nie przegapicie.
Powieść jest bardzo emocjonalna. Świadomość, że takie okropne rzeczy się mogą dziać i oczywiście się dzieją sprawia, że... Nawet nie wiem! Dlaczego takie rzeczy się dzieją!!!??? I najgorzsze jest to, że w większości wypadków nie mamy o tym pojęcia.
Książka pokazuje, jak pewne sprawy mogą wpłynąć na psychikę człowieka. Jak można go zniszczyć. Jakie traumy pozostają. Jak trudno jest odbudować to, co zostało tak doszczętnie zniszczone. Oczywiście Colleen Hoover pokazała siłę miłości i to, że razem wszystko jest łatwiejsze, co wcale nie oznacza, że jest łatwe.
Hopeless czyta się bardzo szybko. Chociaż czasami miałam takie momenty, że zamykałam książkę, chodziłam po pokoju, pięćdziesiąt razy zadawałam pytanie dlaczego? i wracałam, bo ciekawość zwyciężała.
Przepraszam, że tak ogólnikowo, ale o tej pozycji nie da się inaczej, bo wszystko jest spojlerem.
Miłego dnia! Ola :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz